...jesiennie...
Marząc
stoję w deszczu.
Jest we mnie nadzieja,
że ktoś przyjdzie…
…z parasolem…
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Marząc
stoję w deszczu.
Jest we mnie nadzieja,
że ktoś przyjdzie…
…z parasolem…
Człowiek jest odpowiedzialny
nie tylko za uczucia,
które żywi do kogoś,
ale i za te,
które w kimś budzi.
Możesz sobie myśleć co chcesz. Naprawdę nie wiesz dlaczego przestałem się odzywać? Jak widać mój plan się nie powiódł niestety
Wtedy sądziłam, że może poukładał sobie życie. Bolała mnie ta świadomość a jednocześnie właśnie tego dla niego chciałam. I właśnie ta bolesna świadomość sprawiała, że byłam o niego spokojna, spokojna o jego szczęście. Czułam się rozgrzeszona, usprawiedliwiona, bo przecież sama nie potrafiłam mu niczego dać. Bałam się. Wiedziałam, że mój bagaż doświadczeń muszę dźwigać sama. Nie mogłam go nim obarczyć…
Jeszcze nie rozumiesz? Było łatwiej kiedy Cię nie było. Taka gra w oszukiwanie. Ale Ty zawsze będziesz. Nawet jak Ciebie nie ma…kocham Cię księżniczko
Zamykam oczy i uciekam.
Dalej i dalej w swój świat…
Teraz czuję, że żyję!
I wiem, że jest ktoś,
kto mnie rozumie.
Pułapka.
To tylko sen.
Chcę uciec dalej,
w objęcia anioła.
Lecz on odszedł nieoczekiwanie.
Zamiast lśniących skrzydeł
widzę tylko brązowy punkt.
Mały, niepozorny kasztan…
- promieniuje ciepłem.
Brak mu anielskiego wdzięku,
ale chowam go do kieszeni…
Anioł odszedł,
on pozostanie do następnej jesieni…
A dzisiaj jest noc z wielkim księżycem na niebie. Wilgotna,
owijająca zapachem przestrzeń - samotna noc...
W głośnikach Phil Collins, szum liści za oknem, poza tym nic...
Jestem zmęczona. Potrzebuję ciszy, takiej mojej ciszy.
Potrzebuję jej, bo się gubię. W sobie, w świecie, w codzienności.
Brak ambicji mnie zabija, wyżera mi chęci do czegokolwiek.
A przecież muszę, muszę walczyć o siebie.
Ten świat...to nie jest mój świat. Nie ten, w którym chcę być.
On nie wygląda tak, jak na rysunku dziecka...
Nie ma tu słońca, nie ma uśmiechniętych postaci, nie ma domu,
nie ma białego płotka, nie ma zielonej trawy,
ani kwiatków dookoła... On praktycznie nie istnieje.
I nie każ mi się uśmiechać... Jak mi już ten świat umrze
i narodzi się nowy, wtedy się uśmiechnę
i powiem Ci dziękuję, że jeszcze jesteś... Bo chyba będziesz...
Kimkolwiek jesteś, jakkolwiek masz na imię...
Darek zadzwonił w ubiegłą niedzielę.
- Wszystko gotowe, powiedz R niech się szykuje i przyjeżdża w następny weekend.
A potem wszystko potoczyło się błyskawicznie – załatwianie formalności, zakupy, bilet i takie tam…
Wszyscy wyjeżdżają. Najpierw ON, potem Darek a teraz mój brat. Kogo jeszcze zabierze mi ta cholerna Anglia ?! Wiem, tu nie ma zbyt różowych perspektyw, ale ja w swojej naiwności chcę wierzyć, że mnie to ominie. Chociaż Darek tak nalega, przekonuje, czeka…
Smutno mi, bardzo…i nie ma kto scałować łez, schować w ramionach i powiedzieć, tak po prostu… „wszystko będzie dobrze”…