• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...a czas leci...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • inne blogi
    • aviastra
    • bogbag
    • bunio
    • calaja
    • cichy
    • daleś
    • dragon
    • Heartland
    • innaM
    • Jędruś
    • kontestator
    • lupus
    • martynia
    • możeMagda
    • my_space
    • noel
    • pika
    • ragar
    • sang-froid
    • serducho
    • szukająca prawdy
    • yoshi
    • zapiski taty

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Maj 2005
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 1

< 1 2 3 4 ... 44 45 >

z pazurkiem... ;)

 

I stało się. W ubiegłą środę mój czteroletni brzdąc dołączył do rzeszy małych Harrych Potterów i rozpoczął edukację w angielskiej szkole. Bardzo podoba mi się w białej koszuli, krawacie, spodenkach na kant. Jednak uważam, że dla tak małych dzieciaczków jest to strój dosyć niewygodny i ograniczający trochę swobodę ruchów. W końcu te maluszki póki co głównie się bawią a nie siedzą grzecznie w ławkach. Na dodatek mam teraz więcej prasowania, za którym nie przepadam. Na szczęście Jackowi spodobało się w szkole i z chęcią wstaje każdego ranka. Po wakacjach w gronie dorosłych ma wreszcie kontakt z rówieśnikami, których tak bardzo mu brakowało. I co najważniejsze w końcu przekonał się do nauki angielskiego, żeby móc dogadać się z kolegami. Tylko czekać jak z tego samego powodu przestanie się dogadywać ze mną :) A ja? Zmieniam pracę na normalną! Normalną czyli nie wieczorową, nie popołudniową tylko na R A N O. Niestety przez miesiąc będę zmuszona pracować w dwóch miejscach więc zapowiada się trochę męczący okres. Ale, przecież ja lubię kiedy coś się dzieje. Dam radę! Przynajmniej dzisiaj tak uważam :)

Zupełnie przypadkiem odkurzyłam stary kawałek Billy Idola- "Rock the cradle of love". Nadal działa na mnie niesamowicie i wprawia w ten drapieżno zmysłowy nastrój. Nogi same tańczą, biodra się kołyszą... Dziś wszystko dookoła jest seksy, seksy z pazurkiem !

 

10 września 2007   Komentarze (6)

nadszedł czas i na różnice :)



"Moje" małe, zapyziałe miasteczko. Nie pozbawione jednak ambicji i oryginalnej przeszłości. Wszak Anglicy uwielbiają grzebać się we własnej historii. Ale nie o tym... Przedłużający się weekend. Późne popołudnie, wczesny wieczór, już po zachodzie słońca. Chłodnobłękitne niebo złamane różem, zapowiedź pięknej pogody na kolejny dzień. Atmosfera beztroski i relaksu unosząca się w powietrzu wraz z zapachem piwa i węgla drzewnego. Ludność niemal masowo wyległa grillować, toteż zapach owej beztroski i relaksu jest bardzo silnie wyczuwalny. Zwłaszcza na jednej z dwóch sąsiednich ulic. Tutaj, w UK weekendowa celebracja zaczyna się od czwartku a kończy we wtorek. Bez względu na pogodę, która wiadomo- nie rozpieszcza.
Czasami łapię się na tym, że tak naprawdę mam dość tych wszystkich drobiazgów odróżniających tutejszą codzienność od tej swojskiej- polskiej. Tu nawet piesi chadzają inną stroną chodnika. I te kurki cholerne! Dwa osobne krany z ciepłą i zimną wodą. Ile już razy poparzyłam dłonie. Kontakty, nie jak u nas z dwoma, tylko z trzema bolcami (chyba tak się to nazywa). I karpety- wykładziny najczęściej beżowe położone nawet w...łazience. Apropos łazienki, toalety. Próżno szukać kontaktu, żeby zaświecić światło. Jest tylko sznureczek. Jego szarpnięcie powoduje "oświecenie" i jednocześnie uruchomienie wentylatora, którego specyficzny metaliczny dżwięk przyprawia o ból głowy i czasem zakłóca sen. Na koniec klamka, zamiast normalnej spłuczki. Tragikomedia. I pomyśleć, że to jeszcze nie wszystko... :)

Noc. Fioletowy mrok powoli sączący się z kątów i co ciaśniejszych uliczek. Na niebie ćwierć księżyca.

Lubię.



04 września 2007   Komentarze (4)

...i już po



Ostatnie dwa dni minęły z moim pełnym udziałem. Obserwowałam, jak wstaje słońce i budzi się dzień. Krok po kroku, w pełni świadomie, pierwszy raz od dawna. Widziałam, rejestrowałam, rozumiałam, czułam zmiany. Chłonęłam całą sobą wszystkie nowe zapachy.
Nagrzewałam się od słońca. Ciepły piasek przesypywałam przez palce. Kurczyłam się od zimnych morskich fal. Popołudniami zwariowane harce w "wodnym miasteczku" zaś wieczorami dzikie szaleństwo, moc adrenaliny w ogromnym lunaparku. I mnóstwo niezdrowego jedzenia popijanego chłodnym piwem.
Czułam wszystkimi zmysłami, jakimi dysponuję. Reagowałam na bodźce, dopuszczałam je do świadomości. Pierwszy raz od bardzo dawna nie dzieliła mnie od świata matowa szybka. Ta, której obecność czuję niemal zawsze. Która czasem pomaga, ale najczęściej denerwuje. Powoduje rozproszenie, dekoncentrację, senność, rodzaj niedyspozycji. Przez nią funkcjonuję jakby sama w sobie, poza światem. A teraz jej nie było.

Cudownie! Oddychać pełną piersią, dawać się przenikać zapachowi morza.
A teraz marzą mi się kochane góry... :)


03 września 2007   Komentarze (1)

klamka zapadła !



Bo ja okropnie nie lubię, kiedy mam jakiś plan i ten plan w ostatniej chwili się gmatwa tak, że wszystko przestaje się dziać zgodnie z tym planem! Zwłaszcza jeśli jest to plan weekendowego wyjazdu.
A przy zaistnieniu pewnych określonych warunków zawsze, ale to zawsze się gmatwa. Jeszcze nie było tak, żeby plan zrealizował się łagodnie, bezboleśnie i bezkonfliktowo.
Dlaczego?! Dlaczego tak strasznie trudno zorganizować się kilku dorosłym, niezależnym osobom?

No i jeszcze nie lubię, kiedy moje plany krzyżują osoby mi bliskie, które teoretycznie powinny mi pomagać i ułatwiać działania. A utrudniają. W trosce o moje (a niektórzy o swoje) dobro.
Banał, groteska!

Tyle lamentowania. Uderzamy na Blackpool.
Od kogo pozdrowić jutro morze? :)



01 września 2007   Komentarze (4)

zapachy



Nie wiem zupełnie, z czego to wynika. Zdaje się, że świat wcześniej nie pachniał tak intensywnie i na tyle sposobów. A z pewnością od bardzo dawna.
Przebiegłam myślami najważniejsze wspomnienia z dzieciństwa i lat późniejszych. Zapachy kojarzące się z wakacjami, latem, wędrówką po kochanych górach, podróżą, czymś cudownym, niezwykłym, odległym. Słodkie, kwiatowe. Zapach wody i lasu. Zapach świerków, sosen...
W takie dni jak dziś cała należę do zapachów. I wspomnień.


Nie sposób ubrać tego w słowa tak, jak mi się marzy. Przynajmniej próbowałam :)



31 sierpnia 2007   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 ... 44 45 >
Totylko_ja | Blogi