Anioły
W moim domu cisza.
Nie- b ł o g a,
lecz przeszywająca.
Ściany rozpycha
i sufit chce unieść,
by stać się bezkresem...
A ja...
Wierzę w Anioły
i w dobrych ludzi
Anioły wierza we mnie.
Nad ranem...kiedy
wschod slonca dotyka mojego
policzka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
W moim domu cisza.
Nie- b ł o g a,
lecz przeszywająca.
Ściany rozpycha
i sufit chce unieść,
by stać się bezkresem...
A ja...
Wierzę w Anioły
i w dobrych ludzi
Anioły wierza we mnie.
Nad ranem...kiedy
wschod slonca dotyka mojego
policzka.
Gdy dwoje ludzi w wyjątkowy sposób dopełnia swoje zdania milczącymi słowami, chwile ich stają się wyjątkowe.
Którędy ich ścieżka zaprowadzi potem- nikt nie wie. Lecz dbając o swoje emocje, potrafią połączyć się nawet przyjaźnią.
Chyba, że brak im odwagi.
Lub szacunku.
Wtedy, nawet wspomnienia nie mają odpowiedniego kształtu...
"Chciałem zamówić dziewczynę o urodzie klasycznej, nietuzinkowej. Powinna mieć szafirowe oczy, zmysłowe usta, wdzięczny sposób poruszania się, nienachalny [?] uśmiech. Piersi foremne. Jednym słowem - powinna być kwintesencją kobiecości." -Oskar z "Chłopaki nie płaczą"
Po ostatnim wypadzie na basen stwierdziłam, że najwyższy czas na jakieś zmiany. I tak oto postanowiłam, że zacznę od stworzenia płaskiego brzucha. W niedzielę wieczorem zrobiłam 60 brzuszków. Już wtedy coś, co można by nazwać mięśniami, poczułam... że boli. "Ale nic to! - myślę sobie - po gorącej kąpieli i wtarciu w siebie dużej ilości balsamu, w połączeniu z lekkim masażem, wszystko się wyrówna. Po kwasie mlekowym nie będzie śladu i w poniedziałek obudzę się cała i zdrowa, z nową siłą do kolejnych brzuszków." O jakże złudne me myślenie! Nazajutrz bolały mnie płuca. Podobno boleć one nie mogą, więc niech będzie, że bolała mnie opłucna. Rzecz jasna nie poddałam się i zrobiłam kolejne 60. Dzisiejszy stan to: ktoś zszył mi żołądek z wątrobą i innymi organami, o których pojęcia nie mam, a jakie znajdują się, w potocznie zwanym brzuchu. Nie potrafię się porządnie wyprostować, o naciągnięciu się nie wspominając, bo wówczas czuję jakby te "szwy" miały pęknąć, a to będzie bolesne. Ale dzisiaj też się nie poddałam. Może wreszcie kiedyś się unormuje? Ale, ale.. jaki morał tej bajki? Jeśli ostatnie ćwiczenia jakie uprawiałaś/eś, miały miejsce daaawno temu, to nie rób sobie krzywdy samodzielnie. Zrób ją sobie pod okiem instruktora. A Club Fitness mam 100 metrów od domu...
P.S. Zasiedziałam się ostatnio przy komputerze. Między 4 a 6 nad ranem jest najzimniej. Potem już z górki. Jesień jakoś szybciej nadchodzi ? ;)
Gorący prysznic przywraca życie w zmęczony kark. Krople wody spływające po ramionach odżywiają skórę. Szumem i ciepłem niosą spokój.
W głowie nerwowe elementy skomplikowanej układanki. Bliskość jest trudna. W zderzeniu dwóch światów nie ma czasami miejsca na kompromis. Ja albo ona. On albo on. On albo ona. Tak cholernie trudno zrozumieć intencje.
Bzdura.
Wszyscy wiemy o co chodzi.
Maski wciśnięte w wykrzywione przerażeniem twarze, miliony zdarzeń tętniących doświadczeniem i piskliwy krzyk naszej duszy:
- przytul mnie, przestań mnie ranić, ale utul mnie, bądż !
Słowo jest lepsze niż sztylet. Ten wejdzie szybko w ciało i jeśli nie zabije pozostawi bliznę, której się nie pamięta. Nawet bólu. Nawet piekącej świadomości zrastania się tkanek.
Słowo, uderzając w wymyślny sposób, wie gdzie trafi. Opierając się o doświadczenie wypowiedzianych zdań, w perfidny sposób potrafi wykorzystać słabość szczerości sprzed miesięcy. Wbija się w jaźń, porusza receptory czucia, obezwładnia, przytyka powietrze do ust, zabraniając oddechu. A gdy już potrafimy coś powiedzieć, wystawiając tarczę przed siebie, uderzamy z nie mniejszą zawziętością.
Potem zostaje pustka. Bliskość we dwoje zamknięta w indywidualne skorupy obcości. Historia bez zakończenia. Bez obietnicy, że będzie inaczej, bo zrozumieliśmy o co chodzi. Nienawidzę takiego zawieszenia ! Wolę, pragnę słów. Nawet, chociaż tych bolesnych.
Teraz tylko jak rysa na murze, nie- głębokie pęknięcie, lekko zarzucone farbą, tętni swoim życiem. Drobne krople łez, zdarzeń lub zachowań drążą ją coraz głębiej.
Będzie pustka. Jest pustka
Bo nigdy się nie nauczymy. Siedząc po kolana w grząskiej przeszłości. Nigdy nie zrobimy kroku w salon pięknego jutra, w zabłoconych wątpliwościami butach. jeśli "wczoraj" nie potrafimy zmyć z naszej duszy.
Przeszłość jest doświadczeniem, jak unikać błędów a nie miejscem dla życia.
Nawet dzisiaj staje się wczoraj, chwilę po północy...
Na czym polega różnica?
Czy schematem, jest ciągle ta sama pozycja w seksualnej bliskości, zbyt dobrze sobie znanych ludzi?
Czy rytuałem jest to, że oboje myją siebie pod gorącym prysznicem, mydląc, delikatnie dotykając, pieszcząc i otulając ręcznikiem?
Czy schematem jest zawsze to, co łatwiej, a rytuałem to, co piękniej?
A może jak zwykle upraszczam.
Ociekam ciszą.
W samotności pijąc lampkę wina, wsłuchuję się w dźwięki spokojnego deszczu.
Potrzebuję beztroskiej radości.
I gestów, które wyprzedzą moje marzenia.
Zwykłej czułości czasem mi trzeba.
Ot tak...