• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...a czas leci...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Maj 2005
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum styczeń 2006

< 1 2 >

...tchórz...

 

Jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem wcieliłam się w rolę anioła. Anioła Stróża. I uciekłam... Przerażona ludzką fizjologią. Niczym więcej.
Widywałam ją często, wspierającą się na kuli, kupującą bułki i mleko w pobliskim sklepiku. Samotna staruszka, zapomniana przez rodzinę. A ja? Przestraszyłam się moczu, tego natrętnego zapachu, który powodował odruch wymiotny. Spanikowałam. Dla niej byłam aniołem, który pojawił się niewiadomo skąd. Kilka razy przeprowadził przez ulicę, kupił leki, zrobił zakupy. I najważniejsze- od czasu do czasu porozmawiał, ale wszedł do mieszkania i zasłaniał nos szalikiem, żeby nie zwymiotować.

 

Żal zawsze by został. Gdybym tam wróciła i jeśli bym tego nie zrobiła...
Niech myśli tak, jak myślała- że to był anioł.
A może już nie pamięta...?

 

31 stycznia 2006   Komentarze (12)

***

 

 

Na skraju dnia,

gdy kończy się jawa,

gdy niebo i ziemia

w jedno się zlewa,

gdy noc

bezbarwne kręgi zatacza-

wymykam się

bezdusznej niepewności.

 

Znajdziesz mnie

w tęczowej krainie,

ubraną w kolory snów,

błękitną mgłą otuloną.

Znajdziesz mnie-

leżącą na marzeń murawie,

mrożne oddechy samotności

dziecinną naiwnością grzejącą...

 

 

29 stycznia 2006   Komentarze (5)

...telefon...

 

Dzisiaj mogę powiedzieć, że jedna osoba rozniosła w pył całe moje poczucie bezpieczeństwa. Każdą starannie pielęgnowaną drobinę szczęścia. Każdy centymetr dobrego nastroju rozwieszonego gdzieś pod sufitem, każdy rozwiązany problem...
Wystarczył jeden telefon, kilka słów. I co, teraz mam sobie w brodę pluć za to, że kilka miesięcy temu popełniłam błąd? A guzik. TO NIE JEST MOJA WINA!!!!!!!!

Boli mnie serce. Ono chyba boli zawsze, kiedy człowiek cierpi. A może to tylko za dużo papierosów i kawy... Pochylam się , patrzę sobie w oczy i widzę... właśnie... widzę przerażenie.
Boję się, naprawdę się boję.
A to ja mam być silna, to ja mam przytakiwać, godzić się na wszystko, co przyniesie nowy dzień. Ja...
To ja muszę teraz mieć opuszczoną głowę i zbierać baty. Ja...
To ja mam być najbardziej wyrozumiałą istotą chodzącą po ziemi. Ja...
Dlaczego ja? Dlaczego mam dopieszczać cudzy egoizm, zgadzać się na niego, albo udawać, że nie istnieje w ogóle? Dlaczego to ja mam bronić kogoś przed zarzutami i mówić rzeczy, w które sama tak do końca nie wierzę.
Dlaczego to ja mam być silna? Dlaczego mam stać, kiedy już dawno upadłam w sobie i nie mam siły...? Po prostu jej nie mam.

Bo nie potrafię być egoistką. Bo jestem naiwna. Tak, NAIWNA i zaślepiona uczuciami.
Cała ja.

 

Farsa

 

 

 

 

25 stycznia 2006   Komentarze (8)

retrospekcja

 

Nie wiem dlaczego... Dlaczego akurat dzisiaj, dlaczego akurat o tym. O tym, co kiedyś. Teraz. Przeszłość w teraźniejszości. Teraźniejszość w przeszłości .Tysiące myśli. Kolejny raz się zastanawiam dlaczego tak się stało. Jedna z najbardziej wartościowych osób w moim życiu w pewnym sensie - utracona...
Dokąd serce może doprowadzić człowieka? Gdzie doprowadziło mnie moje? Przez chwilę byłam w Krainie Szczęścia, ale wyszłam z tej Krainy - na swoją, czy czyjąś prośbę - nie pamiętam... być może nie chcę pamiętać... Wyszłam przez Drzwi, które prowadziły, ciemnym, ciasnym tunelem w poczucie winy...
Ile można poświecić dla drugiego człowieka? Ile podjąć decyzji niewłaściwych. A może właściwych... Wtedy. Decyzji zmieniających życie w jedną z nieprawdopodobnych opowieści słyszanych w ciemną, deszczową noc.
A kiedy już nie ma odwrotu, kiedy łzy płyną po policzkach i kiedy tak bardzo źle - najlepszym lekarstwem jest czyjaś dłoń. Dłoń przyjaciela, którego kocha się całym sercem. Nie za to kim jest, jaki jest, ale za to, że jest. Za to, że akceptuje nas takimi,  jakimi jesteśmy w momencie kiedy świat - wydaje się - nie akceptuje nas w ogóle.

Boję się pustki, takiej, jaką ostatnio czułam. Tej samej, która doprowadziła mnie do punktu w moim życiu, gdzie nie wie się, w którą stronę iść, gdzie uciekać i przed czym... Nie była to pustka widoczna na zewnątrz, ta pustka siedziała głęboko we mnie. Tkwiła, rozpaczliwie poszukując dowodu na to, że jest ktoś, dla kogo moje istnienie ma jeszcze jakieś znaczenie...

 

 

 

 

18 stycznia 2006   Komentarze (8)

SWOISTY PARADOKS czyli potyczki słowne (nie)trzeżwego...

 

ONA: dlaczego tak bardzo zależy ci na pełnej świadomości?

ON: jak możesz pytać ?!

ONA: mogę i pytam

ON: dla mnie to jest jedyny cel w życiu

ONA: chyba żartujesz

ON: nie

ONA: i tu się różnimy

ON: jak z 99,99% ludzi na tym świecie

ONA: uważam, że dogłębna świadomość czegokolwiek nie zawsze musi prowadzić do pełnej satysfakcji

ON: masz rację

ONA: skoro tak twierdzisz dlaczego tak ci na tym zależy?

ONA: uważasz, że to cię uchroni przed porażką, bólem?

ON: bo taki jestem. to jest coś co krąży w moich żyłach. nie mam na to wpływu. bez tego moje życie niczym nie różni się od życia krowy a przecież jesteśmy czymś więcej

ONA: tak, jesteśmy czymś więcej, posiadamy wiele więcej- wyobrażnię i powiem ci, że właśnie ją cenię bardziej od tej cholernej świadomości, która tak naprawdę niewiele zmienia

ON: skąd możesz to wiedzieć jeśli jej nie posiadasz?

ONA: każdy posiada, w większym lub mniejszym stopniu, chodzi o to, że nie chcę za wszelką cenę dążyć do jej pogłębienia, może to głupie i naiwne, ale z pewnością piękniejsze-zamiast stawiać kolejny realny "obiekt" wolę malować chatkę z piernika, oczywiście nie zawsze

ON: więc może ja ją posiadam w większym. Wystarczyło, że ostatnio powąchałem herbatę i zalała mnie fala niczym nie uwarunkowanego szczęścia. i to takiego jakiego dawno nie przeżyłem. i wiedziałem że to jest świadomość, i wiedziałem że to jest dobre. i wiedziałem że to chce osiągnąć

ONA: może i tak, ale nie obeszło się to bez sporego udziału wyobrażni

ON: no właśnie nie, po prostu mnie zlało, bez wyobrażni

ONA: jak to nie?

ON: stałem się tym, stałem się szczęściem i śmiechem

ONA: wyobrażnia jest królową naszej PODświadomości a ona wtedy działała na ciebie

ON: to nie było coś co pochodziło z podświadomości

ONA: skąd wg ciebie?

ON: to był naturalny stan. to był przebłysk tego czym jesteśmy poza naszymi programami i uwarunkowaniami

ONA: tobie tylko ten stan zdawał się być naturalnym

ON: może. ale jaka to różnica?

ONA: różnica między wyobrażnią a świadomością

ON: no właśnie. ja wiem a ty się domyślasz

ONA: świadomość jest "stanem" raczej trwałym a ty sam przyznałeś, że to było chwilą

ONA: tak, domyślam się, być może nawet dorabiam własną ideologię ale dobrze mi z tym, może nie zawsze ale dobrze, zresztą świadomość też boli i tak samo popycha do bólu, do nieuchronnego

ONA: często nawet błędy popełniamy świadomie

ON: świadomość jest stanem trwałym. racja. ale to jest tak jak słońce, które jest zasłonięte przez chmury. przez chwilkę udało mi się spojrzeć poza nie, w czyste oblicze słońca. po czym znowu widok zasłoniły chmury

ONA: właśnie, to była wyobrażnia

ON: nawet jeśli tak było. to wolę taką wyobrażnię niż skazywanie się na bycie niczym innym niż krowa. wole szukać całe życie i wiedzieć że nie zmarnotrawiłem swojego czasu, niż obserwować innych, nie mieć pojęcia co przeżywają ale wydawać wyroki - to jest wyobrażnia a to jest świadomość

ONA: a my tu o słońcu i herbacie zamiast o tym jak się ma ta twoja chęć dążenia do pełnej świadomości do związków z kobietami, uważasz, że to sprawi że będziesz w stanie stworzyć związek niemal idealny?

ON: nie

ONA: no, to kwestię pojęć mamy za sobą

ON: może

ONA: rozumiem wszystko oprócz jednego:chcesz szukać i pogłębiać świadomość czy jak to nazwiesz, pytanie tylko dlaczego z takim naciskiem na płeć piękną?

ON: ponieważ płeć piękna jest nieodzowną częścią tego świata a więc i mojego życia. gdybym to olał, lub unikał, to tak jakbym unikał pewnej części rzeczywistości. a więc chuja a nie świadomość. a co więcej, sprawy związane z płcią piękną, są bardzo pomocne i w zasadzie nieodzowne do poznania pełni rzeczywistości

ONA: no, teraz "krowa" zrozumiała o czym mowa ;)

ON: każdy z nas składa się z dwóch płci, świat też składa się z dwóch płci

ONA: a tym razem do czego zmierzasz?

ON: btw; krowy mają ładne oczy ;)  to tylko rozwiniecie tego co mówiłem

ONA: wiem wiem, ale myślę, że póki co powinieneś bardziej skupić się na poznaniu siebie i swojej męskiej strony

ON: masz racje

ONA: myślę, że dopiero wtedy będziesz gotowy na resztę (idąc oczywiście twoim tokiem myślenia)

ON: masz w 100% racje J

ONA: wiem, zawsze mam J                  

17 stycznia 2006   Komentarze (3)
< 1 2 >
Totylko_ja | Blogi