• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...a czas leci...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Maj 2005
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum czerwiec 2007

KRZYK

 

Gorący prysznic przywraca życie w zmęczony kark. Krople wody spływające po ramionach odżywiają skórę. Szumem i ciepłem niosą spokój.
W głowie nerwowe elementy skomplikowanej układanki. Bliskość jest trudna. W zderzeniu dwóch światów nie ma czasami miejsca na kompromis. Ja albo ona. On albo on. On albo ona. Tak cholernie trudno zrozumieć intencje.

Bzdura.
Wszyscy wiemy o co chodzi.
Maski wciśnięte w wykrzywione przerażeniem twarze, miliony zdarzeń tętniących doświadczeniem
i piskliwy krzyk naszej duszy:
- przytul mnie, przestań mnie ranić, ale utul mnie, bądż !

Słowo jest lepsze niż sztylet. Ten wejdzie szybko w ciało i jeśli nie zabije pozostawi bliznę, której się nie pamięta. Nawet bólu. Nawet piekącej świadomości zrastania się tkanek.
Słowo, uderzając w wymyślny sposób
,
wie gdzie trafi. Opierając się o doświadczenie wypowiedzianych zdań, w perfidny sposób potrafi wykorzystać słabość szczerości sprzed miesięcy. Wbija się w jaźń, porusza receptory czucia, obezwładnia, przytyka powietrze do ust, zabraniając oddechu. A gdy już potrafimy coś powiedzieć, wystawiając tarczę przed siebie, uderzamy z nie mniejszą zawziętością.

Potem zostaje pustka. Bliskość we dwoje zamknięta w indywidualne skorupy obcości. Historia bez zakończenia. Bez obietnicy, że będzie inaczej, bo zrozumieliśmy o co chodzi. Nienawidzę takiego zawieszenia ! Wolę, pragnę słów. Nawet, chociaż tych bolesnych.


Teraz tylko jak rysa na murze, nie-
głębokie pęknięcie, lekko zarzucone farbą, tętni swoim życiem. Drobne krople łez, zdarzeń lub zachowań drążą ją coraz głębiej.
Będzie pustka. Jest pustka

Bo nigdy się nie nauczymy. Siedząc po kolana w grząskiej przeszłości. Nigdy nie zrobimy kroku w salon pięknego jutra, w zabłoconych wątpliwościami butach. jeśli "wczoraj"
nie potrafimy zmyć z naszej duszy.
Przeszłość jest doświadczeniem, jak unikać błędów a nie miejscem dla życia.
Nawet dzisiaj staje się wczoraj, chwilę po północy...

 

30 czerwca 2007   Komentarze (4)

...różnica...

 

Na czym polega różnica?
Czy schematem, jest ciągle ta sama pozycja w seksualnej bliskości, zbyt dobrze sobie znanych ludzi?
Czy rytuałem jest to, że oboje myją siebie pod gorącym prysznicem, mydląc, delikatnie dotykając, pieszcząc i otulając ręcznikiem?
Czy schematem jest zawsze to, co łatwiej, a rytuałem to, co piękniej?
A może jak zwykle upraszczam.

Ociekam ciszą.
W samotności pijąc lampkę wina, wsłuchuję się w dźwięki spokojnego deszczu.
Potrzebuję beztroskiej radości.
I gestów, które wyprzedzą moje marzenia.
Zwykłej czułości czasem mi trzeba.

 

Ot tak...

 

 

 

21 czerwca 2007   Komentarze (2)

...happy end...(?)

 

- (...) ja...długo nie byłem pewien...zakochałem się. Wrócę. Nie za miesiąc, nie za dwa, ale wrócę...zobaczysz...

Potem ostatni uścisk dłoni, pocałunek. I łzy...

Noc jest przesycona mgłą.
Cisza, przejmująca swoją obecnością dźwięczy w uszach.
Na chodniku słychać kroki, które giną nie znajdując echa.
stuk, puk. stuk puk..
Najbliższe dni będą ciche. Wypełnione pewnym rodzajem pustej pustki. A może pustki wypełnionej czymś na kształt tęsknoty? Wypadałoby znaczki stawiać przy datach, lecz tak naprawdę, ulgę znajduję w sobie.
Co ma się dopełnić niech takim się stanie.
Co wypełnić, niech się dzieje.
Życie ma już dość smutków na twarzy
Wypadałoby rozweselić nawet księżyc...

 

 

 

 

12 czerwca 2007   Komentarze (3)

gorączka sobotniej nocy...(32)

 

Tym razem nie było bilansu. Nie chciałam, nie mogłam, nie miałam czasu i... nie chciałam. Było za to mnóstwo gości, tort ze świeczkami, kolorowy zawrót głowy i on... Przypadkowo poznany kilka miesięcy wcześniej. Parę spotkań w gronie przyjaciół, wspólnych tańców, rozmów telefonicznych, smsów... Z pozoru nic szczególnego, do soboty....

 

Gwałtowność dotyku bywa zaskakująca. Palce zaplecione we włosach, zdecydowanie odchylają głowę do tyłu. Napięta skóra na szyi uwidacznia pulsujące błękitem żyły. Wygięte ku dołowi usta, gwałtownie spotkane zachłannie wpijają się w napięty pocałunek.
Jest taki szczególny smak ust. Ten wyczekany, wyjęczany wewnętrznym przekonaniem, że warto, że chcesz, że pragniesz. Gdy wreszcie, ust smak czujesz na swoich, rozpływa się w Tobie gorąca fala, sięgająca gdzieś w głąb piersi, jeszcze niżej, do brzucha, pulsując gdzieś głęboko.
Te usta tak smakowały.
Tak drżały, gdy wargami chwytały za wargi.
W tym miejscu zatrzymamy obraz. W tej wersji rzeczywistości, przepłyniemy wokoło zwartych ze sobą ust, zaborczych języków, zamkniętych spojrzeń. Będziemy kontemplować tę chwilę, wypatrując drobnych niuansów. Kształty jej rzęs, jego warg..
Dłonie zawisły nad klawiszem „dalej”. Lecz ciągle nie mogliśmy się zdecydować, aby tę jedna jedynie chwilę puścić w niepamięć tym, co stanie się potem.
Bo gdzieś później, ścieżki mogą rozbiec się w tak dziwne strony. W rozkosz drżąca krzykiem, lub spokojny uścisk dłoni i uśmiech na twarzy, że można było a pozostało jeszcze na potem...

 

 

Nie żałuję ani jednej sekundy, ani jednego pocałunku. Okropna jestem, wiem. W następną sobotę spotkamy się ostatni raz na jego przyjęciu pożegnalnym. Wraca do Polski. Lepiej dla niego i dla mnie...

 

05 czerwca 2007   Komentarze (1)

bez zmian...

 

Czy można się odzwyczaić od bliskości emocjonalnej? Może jednak sama bliskość fizyczna wystarczy?
Znowu niepotrzebnie komplikuję...

Przecież jest mi z nim ciepło. U nikogo w ramionach nie zasypiałam tak spokojnie jak u niego.
A jednak słowa grzęzną w gardle. Ponad rok, a my nie potrafimy szczerze porozmawiać o rzeczach ważnych.

Przestałam lubić "kocham cię". Taki zgrabny wytrych, którym On ucieka od analizowania problemów. Niekłopotliwy zbytnio a poważny. Tylko, że nie jestem pewna jego treści.
Można kochać i jednocześnie nie dbać dość mocno? Przymykać oczy na potrzeby 'kochanej' osoby? Opiekuńczość wyszła z mody a ja staromodna jestem.... Albo zbyt wymagająca...

Póki co, dostosowuję się do płytkiej rozmowy. Jestem niestety elastyczna.



 

01 czerwca 2007   Komentarze (4)
Totylko_ja | Blogi