• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...a czas leci...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Maj 2005
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum 05 czerwca 2007

gorączka sobotniej nocy...(32)

 

Tym razem nie było bilansu. Nie chciałam, nie mogłam, nie miałam czasu i... nie chciałam. Było za to mnóstwo gości, tort ze świeczkami, kolorowy zawrót głowy i on... Przypadkowo poznany kilka miesięcy wcześniej. Parę spotkań w gronie przyjaciół, wspólnych tańców, rozmów telefonicznych, smsów... Z pozoru nic szczególnego, do soboty....

 

Gwałtowność dotyku bywa zaskakująca. Palce zaplecione we włosach, zdecydowanie odchylają głowę do tyłu. Napięta skóra na szyi uwidacznia pulsujące błękitem żyły. Wygięte ku dołowi usta, gwałtownie spotkane zachłannie wpijają się w napięty pocałunek.
Jest taki szczególny smak ust. Ten wyczekany, wyjęczany wewnętrznym przekonaniem, że warto, że chcesz, że pragniesz. Gdy wreszcie, ust smak czujesz na swoich, rozpływa się w Tobie gorąca fala, sięgająca gdzieś w głąb piersi, jeszcze niżej, do brzucha, pulsując gdzieś głęboko.
Te usta tak smakowały.
Tak drżały, gdy wargami chwytały za wargi.
W tym miejscu zatrzymamy obraz. W tej wersji rzeczywistości, przepłyniemy wokoło zwartych ze sobą ust, zaborczych języków, zamkniętych spojrzeń. Będziemy kontemplować tę chwilę, wypatrując drobnych niuansów. Kształty jej rzęs, jego warg..
Dłonie zawisły nad klawiszem „dalej”. Lecz ciągle nie mogliśmy się zdecydować, aby tę jedna jedynie chwilę puścić w niepamięć tym, co stanie się potem.
Bo gdzieś później, ścieżki mogą rozbiec się w tak dziwne strony. W rozkosz drżąca krzykiem, lub spokojny uścisk dłoni i uśmiech na twarzy, że można było a pozostało jeszcze na potem...

 

 

Nie żałuję ani jednej sekundy, ani jednego pocałunku. Okropna jestem, wiem. W następną sobotę spotkamy się ostatni raz na jego przyjęciu pożegnalnym. Wraca do Polski. Lepiej dla niego i dla mnie...

 

05 czerwca 2007   Komentarze (1)
Totylko_ja | Blogi