...happy end...(?)
- (...) ja...długo nie byłem pewien...zakochałem się. Wrócę. Nie za miesiąc, nie za dwa, ale wrócę...zobaczysz...
Potem ostatni uścisk dłoni, pocałunek. I łzy...
Noc jest przesycona mgłą.
Cisza, przejmująca swoją obecnością dźwięczy w uszach.
Na chodniku słychać kroki, które giną nie znajdując echa.
stuk, puk. stuk puk..
Najbliższe dni będą ciche. Wypełnione pewnym rodzajem pustej pustki. A może pustki wypełnionej czymś na kształt tęsknoty? Wypadałoby znaczki stawiać przy datach, lecz tak naprawdę, ulgę znajduję w sobie.
Co ma się dopełnić niech takim się stanie.
Co wypełnić, niech się dzieje.
Życie ma już dość smutków na twarzy
Wypadałoby rozweselić nawet księżyc...