kiedy cię nie ma...
Kiedy Cię nie ma
chodzę w Twoich kapciach,
wtulam się w Twój fotel.
Kiedy wyjeżdżasz
pije kawę z Twojego kubka,
oplatam go palcami,
ogrzewam ręce…
…ogrzewam serce
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Kiedy Cię nie ma
chodzę w Twoich kapciach,
wtulam się w Twój fotel.
Kiedy wyjeżdżasz
pije kawę z Twojego kubka,
oplatam go palcami,
ogrzewam ręce…
…ogrzewam serce
Odcięli aniołom skrzydła,
bo dawały wolność.
Odarli je z szat,
gdyż za piękne były.
Obrzucili je błotem,
bo białą skórę miały.
Teraz stoją
ranne, nagie, brudne,
lecz nadal doskonałe...
- Jadę do Anglii –oznajmił bezbarwnym głosem
- Co?!
- W sobotę.
- Ale…
- Narazie na pół roku a potem zobaczymy, doczekaliśmy się, to nasza szansa (…)
Skamieniałam. Jakiś czas temu wspominał o tym, że być może, że kiedyś… Wydawało się to takie nierealne, odległe. Może dlatego nierealne, bo odległe…
Widząc moje zaszklone oczy mówił jak potem będzie dobrze, będzie lepiej. Ale to POTEM. Cholerne potem! A póki co znów zostanę sama. Skazana na siebie i towarzystwo niespełnionych nadziei, tęsknoty. W jednej chwili runęło wszystko to, co udało mi się zbudować z takim mozołem; wizerunek „normalnej” rodziny, porozumienie, poczucie bezpieczeństwa i wreszcie partnerstwo, istnienie dla kogoś.
Fakt. Nie byłam w stanie dać mu miłości. W każdym razie nie takiej, jakiej oczekiwał. Ale byliśmy razem i czułam się z tym dobrze. Naprawdę dobrze.
***
-Jadę do Anglii –te same słowa, te same cholerne słowa usłyszałam przed rokiem od NIEGO.
Od człowieka, którego kocham. Mogliśmy przecież być razem tylko tak jakoś wyszło. Nie! To ja przekreśliłam wszystko już na początku. Bałam się spróbować, zaryzykować. Ze względu na siebie a przede wszystkim ze względu na NIEGO.
Powiedział mi kiedyś „nigdy się nie dowiemy jak by to było z nami”. Racja. I może dlatego tak tęsknię za tą miłością …niespełnioną, nieodkrytą, nieznaną, nieskonsumowaną.
To taki dziwny zbieg okoliczności, że wydaję się absurdalny. Oboje mnie opuścili. I oboje wylądowali w tym samym miejscu. Daleko ode mnie, beze mnie.
Dlaczego?! Czy to taki rodzaj kary od losu za moje niezdecydowanie, „chore zasady”, brak odwagi… ?
Odkurzyłam taki jeden tekst z mojego lamusa, który znowu się zaktualizował…
SENNA ZJAWA
Przyszedł nocą...
Przysiadł na brzegu łóżka...
Taki...o jakim marzyłam...
Jakiego rozpoznałabym w ciemności...
Po konturze jaśniejącym
w poświacie księżyca...
Nie śmiał mnie budzić,
patrząc tylko na tkaninę o kobiecych kształtach.
Wyciągnął dłoń...
Niemal dotknął mojej skóry...
Jego szept...wnikał głęboko,
pieścił czule...
Nagle...
złe wspomnienie zmąciło mój spokój...
Senna zjawa zniknęła...
Rozpłynęła się w przestrzeni
jak mgła goniona wiatrem....
Cholerny upał! Jestem chyba jedną z niewielu osób nieznoszących palącego słońca czy leżenia plackiem na rozgrzanym piasku. Nie powiem, kąpiel w jakimś jeziorku jak najbardziej, ale potem zaraz szukałabym ogromnego drzewa, żeby się ukryć w jego cieniu.
To skandal, żeby nawet tkwiąc w bezruchu odczuwać piekielny gorąc! Na szczęście lato już się kończy…
Żeby tak choć jedna chmurka na krótką chwilkę przykryła słońce… A tu nic. Nieskalany błękit nieba. Piękny widok. Jak dla mnie nadający się jedynie na pocztówkę z wakacji.
Deszcz. Letni deszcz… Dobrze pamiętam to uczucie –bose stopy, nagie ramiona i orzeźwiające krople spływające po rozgrzanym ciele…mmm…rozkoszne doznanie.
Burza. Uwielbiam burzę! Pioruny, błyskawice rytmicznie rozświetlające niebo. I wiatr. Wszechwładnie miotający drzewami. I… niedomkniętym oknem gdzieś na strychu… Zupełnie jak ze mną, z moimi uczuciami. Tak sprzecznymi ze sobą, ze mną! Kogo słuchać –duszy, serca, rozsądku? Jestem zmęczona wędrówką po ślepych uliczkach. Tylko to uchylone okienko jakoś tak kusi nieznanym, wabi nadzieją…
A po burzy nie ma nic. Tylko cisza. Czasem pojawia się jeszcze tęcza. Może kiedyś pospacerujemy po niej. Ja i mój anioł…