Tak po prostu...
Nie ma nas!
Przerażająca oczywistość!
Tak ufnie patrzyliśmy w dal
i oto dziś mamy...
Przyszłość...bez przyszłości...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Nie ma nas!
Przerażająca oczywistość!
Tak ufnie patrzyliśmy w dal
i oto dziś mamy...
Przyszłość...bez przyszłości...
Ile jeszcze razy z moich ust padną słowa,których potem będę żałować?
Nie chciałam sprawić mu przykrości...Chciałam! Chciałam,żeby go zabolało,zakłuło! Jak mnie kiedyś...Chciałam...Zanim przekonałam się jak moje myśli ranią wypowiedziane na głos...
Kilka słów...Zbyt mało,by zrozumieć...Zbyt wiele,żeby wybaczyć...
Teraz...Jego ból jest moim bólem,jego cierpienie moim...Piecze,pali żywym ogniem...
Już nie ma odwrotu...już za póżno...
Nieproszona...
zachodzę myślami ...do Twojej duszy...
Spłoszona...
rozglądam się poszukując...resztek siebie...
Wołam...
Nikt nie słyszy... mój głos wraca echem...
...zimnym wiatrem...mrozem...
Z nadzieją...
idę dalej...zapukam...
...może ktoś otworzy...
Tego się nie spodziewałam.Tyle dni strachu,morze wypłakanych łez,problemów z zaśnięciem...tabletek...
Zupełnie niepotrzebnie.
Pierwszy raz od porodu płakałam...ze wzruszenia,pozytywnego zaskoczenia...
Na ostatnim zebraniu,którego tak się obawiałam,stawili się wszyscy.Co do jednego.Nie mam pojęcia skąd,ale już wiedzieli co zamierzam im powiedzieć.Wyglądało na to,że zdążyli już to przetrawić,ochłonąć.Nie obwiniali mnie,wcale nie byli wściekli.W każdym razie nie na mnie.
Spodziewałam się najgorszego a oni...Przygotowali dla mnie takie ciepłe „powitanie na pożegnanie”...Mnóstwo kwiatów,podziękowań za współpracę....
Nawet Ci,którzy niejednokrotnie mieli okazję poczuć na własnej skórze moją nieugiętość,czasem wręcz rygor,stanęli po mojej stronie...Pokuszę się o stwierdzenie,że wprawdzie po czasie,ale zostałam doceniona...
Być może nie byłam aż taka beznadziejna...
Chciałam pomóc...
Odpowiedzieć na wołanie...wysłuchać...doradzić...nie pozwolić by był sam w takiej chwili...
Cierpiał...
Nie wiedział...oboje nie wiedzieliśmy, że pomogliśmy sobie nawzajem. Niby nic, zwykła rozmowa. A jednak...Dla tych kilku chwil zapomniałam o sobie i swoim bólu...Po prostu przestał istnieć...
Zawdzięczam to właśnie Tobie....
...dziękuję...wirtualny przyjacielu...