Doceniona
Tego się nie spodziewałam.Tyle dni strachu,morze wypłakanych łez,problemów z zaśnięciem...tabletek...
Zupełnie niepotrzebnie.
Pierwszy raz od porodu płakałam...ze wzruszenia,pozytywnego zaskoczenia...
Na ostatnim zebraniu,którego tak się obawiałam,stawili się wszyscy.Co do jednego.Nie mam pojęcia skąd,ale już wiedzieli co zamierzam im powiedzieć.Wyglądało na to,że zdążyli już to przetrawić,ochłonąć.Nie obwiniali mnie,wcale nie byli wściekli.W każdym razie nie na mnie.
Spodziewałam się najgorszego a oni...Przygotowali dla mnie takie ciepłe „powitanie na pożegnanie”...Mnóstwo kwiatów,podziękowań za współpracę....
Nawet Ci,którzy niejednokrotnie mieli okazję poczuć na własnej skórze moją nieugiętość,czasem wręcz rygor,stanęli po mojej stronie...Pokuszę się o stwierdzenie,że wprawdzie po czasie,ale zostałam doceniona...
Być może nie byłam aż taka beznadziejna...
Dodaj komentarz