Noc
Zgasły światła...
Ucichła muzyka...
Odchodzę...
Jak otaczający Nas świat...
Odchodzę...
W zimną otchłań...
Zapomnienia...
Dobranoc.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Zgasły światła...
Ucichła muzyka...
Odchodzę...
Jak otaczający Nas świat...
Odchodzę...
W zimną otchłań...
Zapomnienia...
Dobranoc.
Smutno mi...
Może to te ciągle zachmurzone niebo,może bezsenność,może monotonia,może tęsknota,może...samotność...
Najważniejsze to nie poddać się temu nastrojowi.Łatwo powiedzieć ale jak to zrobić?
Chcę odciąć się od tego wszystkiego,chcę zapomnieć,nie myśleć.Chociaż przez chwilę przestać być...Chcę lekarstwa,zastrzyku,syropu,pastylki.Wszystko jedno co to będzie.Tylko niech mi pomoże odpłynąć...w otchłań ciszy...nicości...
...ŚWIĘTEGO SPOKOJU...
To, że dopowiadasz moje myśli, czytasz moje książki, słuchasz mojej muzyki, że kiedy milczymy, słyszysz, co ja mówię – to wszystko za mało. Nie stoisz ze mną na jednej podłodze, nie mieszkasz w jednym domu, nie przytulasz, kiedy jest mi tak źle, że ... niech to piekło pochłonie. Nie naprawiasz cieknącego kranu i nie wściekasz się, że kawa gorzka. A kiedy potrzebuję cię najbardziej i dotykam poduszki obok – tam jest pusto i zimno. Więc daj sobie spokój. Po prostu zniknij....
-Posłuchaj...naciśnij na to co było między nami przycisk „delete” w swoim życiowym komputerze. Wiesz... nastrój ... tęsknoty... samotność... Możesz to zrobić?
-Nie mogę. Już za późno. Wcisnąłem dwa razy „save”.
-Jesteś tu wciąż gościem. Więc nie zdejmuj butów, bo mężczyzna bez butów wygląda jakby był goły. Na kapcie nie licz – to przywilej domowników.
Skłamałam... To ucieczka przed jutrzejszym bólem. Rozstania, są nierozłączną częścią mojego życia. Łatwiej ten ból pokonać teraz niż za następny miesiąc, za dwa, kiedy ON stanie mi się jeszcze bliższy.
Mieszkanie wypełnił wibrujący dźwięk dzwonka.
-Witaj
-Posłuchaj...
Nie dal mi dojść do słowa.
-Przywiozłem ze sobą kapcie...
Nic tak nie rani serca matki jak cierpienie jej dziecka...
Dziś byłam z moim synkiem na szczepieniu.Niby to nic wielkiego ale nie dla takiego maleństwa.I nie dla mnie.Po tym co było poprzednim razem dziś spodziewałam się równie bolesnych przeżyć.
Ta sama pielęgniarka,ta sama pani doktor,to samo pytanie ( „gdzie Twój tatuś bobasku?” ).
I te szczęśliwe mamusie „posiadaczki” pociech wprost z reklamy Gerbera i tatusiów wspierających w tak trudnych chwilach jak pierwsze szczepienia.Miałam wrażenie,że swymi ciekawskimi spojrzeniami próbują pytać mnie o to samo co pielęgniarka.Tylko po to,żeby poczuć się dumnymi z siebie samych.Na dodatek te gesty pełne współczucia,którego nie potrzebuję!Dam sobie radę.Muszę.Mam dla kogo się starać...
Dopiero w gabinecie,kiedy jego przestrzeń po brzegi wypełnił przerażliwy płacz mojego dziecka dotarło do mnie,że tak naprawdę zazdroszczę tym kobietom wsparcia ze strony ich mężów.Bliskości,wspólnych spacerów,zakupów w markecie,nawet kłótni o zostawianie w lodówce pustego kartonu po mleku.
...Mocno przytuliłam moje tak bezbronne maleństwo do piersi i poczułam łzy płynące po policzkach.Po moich policzkach...
"Mój anioł co wieczór
Pierze skrzydła w pralce.
Zawiesza je troskliwie
Nad kuchennym piecem.
Na gwoździu wbitym w ścianę
Wiesza aureolę.
I tak bardzo po ludzku
Włosy czesze przed lustrem.
Rano wstaje jak wszyscy,
Wkłada strój roboczy,
Dzwoni z budki do Boga
I kłóci się o czyjeś jutro.
A gdy wraca zmęczony
Od drzwi pyta o obiad.
I zagląda do garnków,
Całując mnie w ramię. "