Gość...
Obudziła mnie głośnym pukaniem wręcz łomotaniem do drzwi. Z trudem zwlekłam się z łóżka. Zerknęłam jeszcze na Jacka, na szczęście nad ranem ma głęboki sen. Kiedy otworzyłam w jednej chwili krew uderzyła mi do głowy. Zapomniałam o niewyspaniu i poczułam się jak po pięciu mocnych kawach. To ona- była żona Darka.
-Nareszcie!- warknęła i weszła do środka nie czekając na zaproszenie.
-Ale…o co chodzi…co tu robisz?- zapytałam nieswoim głosem.
Usiadła na kuchennym taborecie i zapaliła papierosa.
-Dziecku to nie zaszkodzi?
-To nie twoja sprawa! Zresztą nie przyszłam tu po to, żeby się tłumaczyć.
-Właśnie…co cię tu sprowadza?
-Przejeżdżałam tędy i pomyślałam, że w końcu powiem ci co myślę.
I rozpoczęła swój monolog. O wyjeżdzie Darka. O tym, że jej zdaniem to ucieczka przed odpowiedzialnością, przed płaceniem alimentów na Kubę. Groziła, że tego tak nie zostawi. Mówiła o ich rozstaniu i o jego przyczynach. A ja słuchałam patrząc na jej profesjonalny makijaż, twarzową fryzurę, idealnie dobrany strój i wdychając zapach markowych perfum, które zawsze tak uwielbiała. Pamiętam, przed którąś Gwiazdką zjeździliśmy z Darkiem całe miasto w ich poszukiwaniu. Dla niej. Dla niej był gotów zrobić wszystko. Żeby tylko było dobrze, żeby nie psuć rodzinnej atmosfery, żeby nie miała powodu by znowu się upić…
- (…) Całe lata tolerowałam tą waszą „przyjaźń”. He…przyjaźń, dobre sobie. Bardzo szybko po naszym rozstaniu pokazaliście wszystkim jaka to była przyjaźń.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Tylko stałam nieruchomo w tej swojej kusej koszulce, z rozmierzwionymi włosami jak jakiś Kopciuszek! A przecież całą sobą chciałam wykrzyczeć, że nie ma racji, że nasza przyjaźń była najprawdziwszą, najczystszą z możliwych. Że to ona zatracając się w alkoholu zaniedbywała dom, dziecko, męża. Wreszcie, że to ona kazała wynosić się Darkowi kiedy ten odkrył, że jest w ciąży z Karolem. A teraz przyszła tu mówiąc to wszystko, obarczając mnie winą. I udało jej się…jak cholera jej się to udało!
Jedyne na co się zdobyłam to pokazanie jej drzwi, w które wpatrywałam się niewidzącym wzrokiem jeszcze dobrych kilka minut po jej wyjściu.
Właściwie nie wiem czego chciała… pieniędzy, błagania o przebaczenie?