Zapomniałam...
To już kolejny wieczór… Kolejny samotny wieczór. Niewidzącym wzrokiem patrzę w ekran. Nawet starzy znajomi z „Friends” nie są w stanie skupić mojej uwagi. Jacuś słodko śpi tuląc ulubionego misia. Mój kochany brzdąc.
Chyba już odwykłam od siebie samej. Siebie w takim stanie… Zapomniałam jak prowadzić dialog ze swoimi myślami. Teraz muszę uczyć się wszystkiego na nowo. A przecież jeszcze tak niedawno ja i moje ja stanowiły wspaniale dobrany duet. I to mi wystarczało. Musiało. Najgorsze to zasmakować szczęścia, obojętnie w jakiej postaci, bo kiedy go zabraknie cholernie trudno wrócić na ziemię.
Kiedyś myślałam, że niemal perfekcyjnie opanowałam sztukę samowystarczalności. Kiedyś. Dopóki nie przekonałam się jak dobrze jest liczyć na kogoś, być z kimś, żyć swoim i jego życiem, wspólnym życiem… jakie by nie było. I co z tego? Skończyło się. Koniec bajki. Bajki, która sprawiła, że teraz trudno mi się pozbierać…
Musisz być dzielna... musisz być silna....
musisz sobie poradzić ze wszystkim...
Ja tak nie chcę!
Chcę męskich ramion by się w nie wtulić, kiedy jest mi źle...
chcę siły, która będzie mnie wspierać...
chcę miłości, która będzie mnie ogrzewać...
Chcę znowu móc być kobietą...