Patrzę...
Patrzę na dzisiejszy świat
i to co widzę rani moją duszę...
Większość osób w moim wieku już się uodporniła...
A we mnie tli się jeszcze tyle ideałów...
tyle namiętności...
tyle miłości...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Patrzę na dzisiejszy świat
i to co widzę rani moją duszę...
Większość osób w moim wieku już się uodporniła...
A we mnie tli się jeszcze tyle ideałów...
tyle namiętności...
tyle miłości...
Nie chcę wracać do pustego domu...nie chcę...boję się...
Tu,gdzie dorastałam miałam zostać kilka dni...może tydzień.Tutaj zawsze ktoś się krząta.Ciągle ktoś daje znać o swoim istnieniu.Chociażby mama plotkująca zawzięcie z sąsiadką.
Byłam u siebie.Otworzyć okna,podlać kwiaty.
Cisza dzwoniąca w uszach i ta pustka...cisza i pustka...pusta cisza...Zbyt wiele wolnej przestrzeni do wypełnienia...strachem,samotnością,sobą...
Zmierzchało kiedy tam pojechałam.Stary kamieniołom.Najwyżej położony punkt w okolicach mojego(?) miasta.Widok jego panoramy z tego miejsca zawsze działał na mnie kojąco.To taki mój mały azyl.Wiedziałam,że zaraz muszę wracać do mojego synka.Jednak stojąc tam, pogrążona w myślach,miałam wrażenie,że moje nogi są zbyt ciężkie by je podnieść,że skamieniały jak wszystko dokoła...
...W dole,tak blisko...przepaść,widoczne tylko korony drzew tak kuszące soczystą zielenią...
...W górze resztki słońca,chowające się za poszarpanymi wiatrem,ciemnymi chmurami...niebo granatowe...jakby zbierało się na burzę...wzmagający się wiatr i te chmury...
...Poczułam wielką ochotę,żeby...skoczyć.To była chwilka,ułamek sekundy.Moje myśli przeraziły mnie samą...
Czas wracać do...życia?