ALONE X 2
- Jadę do Anglii –oznajmił bezbarwnym głosem
- Co?!
- W sobotę.
- Ale…
- Narazie na pół roku a potem zobaczymy, doczekaliśmy się, to nasza szansa (…)
Skamieniałam. Jakiś czas temu wspominał o tym, że być może, że kiedyś… Wydawało się to takie nierealne, odległe. Może dlatego nierealne, bo odległe…
Widząc moje zaszklone oczy mówił jak potem będzie dobrze, będzie lepiej. Ale to POTEM. Cholerne potem! A póki co znów zostanę sama. Skazana na siebie i towarzystwo niespełnionych nadziei, tęsknoty. W jednej chwili runęło wszystko to, co udało mi się zbudować z takim mozołem; wizerunek „normalnej” rodziny, porozumienie, poczucie bezpieczeństwa i wreszcie partnerstwo, istnienie dla kogoś.
Fakt. Nie byłam w stanie dać mu miłości. W każdym razie nie takiej, jakiej oczekiwał. Ale byliśmy razem i czułam się z tym dobrze. Naprawdę dobrze.
***
-Jadę do Anglii –te same słowa, te same cholerne słowa usłyszałam przed rokiem od NIEGO.
Od człowieka, którego kocham. Mogliśmy przecież być razem tylko tak jakoś wyszło. Nie! To ja przekreśliłam wszystko już na początku. Bałam się spróbować, zaryzykować. Ze względu na siebie a przede wszystkim ze względu na NIEGO.
Powiedział mi kiedyś „nigdy się nie dowiemy jak by to było z nami”. Racja. I może dlatego tak tęsknię za tą miłością …niespełnioną, nieodkrytą, nieznaną, nieskonsumowaną.
To taki dziwny zbieg okoliczności, że wydaję się absurdalny. Oboje mnie opuścili. I oboje wylądowali w tym samym miejscu. Daleko ode mnie, beze mnie.
Dlaczego?! Czy to taki rodzaj kary od losu za moje niezdecydowanie, „chore zasady”, brak odwagi… ?