Urodziny
Dokładnie trzy miesiące temu o g.17:10 urodził się mój synek.To wtedy zobaczyłam po raz pierwszy to słodkie maleństwo,które dziewięć miesięcy nosiłam pod sercem.Nigdy nie zapomnę tej chwili.Najpiękniejsze,najbardziej wyszukane słowa nie są w stanie opisać doznań i uczuć towarzyszących temu wydarzeniu.
Silne wzruszenie,niewypowiedziana radość,szczęście,duma,miłość...Wszystko to razem wręcz rozsadza,roznosi uzewnętrzniając się potokiem łez,szlochem...
Chyba nie ma takiej matki,która nie zaznałaby tak naprawdę wzniosłych uczuć.
Nawet ja nie byłam w stanie,nie chciałam hamować,tłumić w sobie tej eksplozji przeżyć.
Teraz tak trudno to sobie wyobrazić.Nie należę przecież do osób,które okazują uczucia.He,nawet w pracy nazywają mnie „Black Lady”.Słyszałam,że ze względu na czarny ubiór (żałoba po bracie) i tą kamienną twarz...
...Gdyby wiedzieli co jest we mnie,co dzieje się we mnie...
Dodaj komentarz