Na sen...
Mój anioł stróż był wysoki i miał skrzydła o silnie zarysowanych, niebieskich jak falbanka lotkach.
-Inaczej sobie Ciebie wyobrażałam-przyznałam się, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy.
wzruszył skrzydłami i rozwalił się na fotelu.
-Zmęczony jesteś?
-Pilnowanie Ciebie to nie jest lekka praca-wychrypiał.
Musiał się przeziębić łażąc ze mną po lesie...
-Wszędzie za mną chodzisz?
-Taka praca.-Zamyślił się i pokiwał głową.
Dałam mu aspirynę. Łyknął bez protestów.
-Czasami wolałabym być sama jeżeli wiesz co mam na myśli.
-Zawsze możesz zapomnieć, że istnieję -powiedział i uśmiechając się szelmowsko puścił do mnie oko.
Ciekawe jak wygląda JEGO anioł stróż.Wyobraziłam sobie rosły egzemplarz z purpurowymi skrzydłami. Spróbowałam usystematyzować swoje wiadomości na temat angelologii. Nie było ich zbyt wiele.
-Czy zawsze byłeś aniołem?
-Tajemnica zawodowa - skwitował krótko moje pytanie i zakrył skrzydłem oczy.
Napuściłam wody do wanny. Będę zachowywać się swobodnie. W końcu to, że go zobaczyłam, jest jakimś wybrykiem natury. Kaprysem losu. On tkwił przy mnie od zawsze. Dzień i noc. Dwadzieścia osiem lat.
Zanurzyłam się po szyje w pianie. Ciekawe co on teraz robi? Leży nadal na kanapie czy może siedzi na brzegu wanny, a ja go nie widzę?
-Jesteś tu?- spytałam cicho. -Hej! Co tam robisz?! -krzyknęłam.
Nie chce ze mną gadać. A może... Myśl, że miałby rozpłynąć się w powietrzu, bardzo mnie zaniepokoiła. Ciągle miałam nadzieję, że wyjaśnimy sobie to i owo. Wyszłam z wanny i zajrzałam do pokoju. Spał. Pochrapywał i pogwizdywał, jedno ze skrzydeł drgało mu nerwowo, jakby śniło mu się coś niedobrego.
Zanurzyłam się z powrotem w wannie.
Ładny mi anioł stróż, powiedziałam do siebie z przekąsem. Mogłabym się na przykład utopić, a on nawet by tego nie zauważył. Ciekawe co się z nim stanie po mojej śmierci? Być może leży to także w jego interesie żebym się dobrze trzymała...
Dodaj komentarz