List...
"Nie mogę zasnąć...
Popielniczka pełna niedopałków a ja...wspominam.
Chyba setny już raz odkurzam w archiwum nasze rozmowy.
Nasze przeżycia,doznania.Naprawdę wszystko to było
bliskie,bardzo bliskie rzeczywistości.
Było...niestety.
Może w końcu zrozumiesz,
przyznasz mi rację.
Wspominałam Ci już o fatalnej dla mnie w skutkach
metamorfozie mojego eks.Nie wiem co w niego wstąpiło
ale stał się zupełnie innym człowiekiem.Albo dopiero teraz zdjął maskę.
Jego zaborczość i natarczywość stały się dla mnie
bardzo trudne do zniesienia.Owego popołudnia,wierz mi,
czułam się okropnie.Nie prowokowałam go (bo jak tu być prowokującą w starym dresie i tshircie).Moje protesty
wywołały w nim przeciwny do zamierzonego skutek.
Owszem,w porę się opamiętał ale wychodząc zaznaczył,
że to jeszcze nie koniec moich z nim problemów.
Nie kłamał.
Nie wiem co go tak mobilizuje.Urażona męska duma?
Oczywiście jako atut wykorzystuje mojego synka.
To małe,bezbronne dziecko.Dobrze wie,że on
jest dla mnie najważniejszy.
Na moje nieszczęście ma po swojej stronie moją mamę
(która ciągle jest nim oczarowana) i wiadomo-swoją
kochaną mamusię,która ( o ironio losu! ) pracuje w sądzie.
Nie ma co ukrywać,że jego rodzina finasowo stoi o niebo
lepiej niż moja.Mają doskonałe warunki by wychowywać
małe dziecko.Nie to co ja-samotna matka w dodatku
z problemami zdrowotnymi.
On stwierdził kiedyś,że jeśli nie chcę należeć do niego to
nie będę mogła mieć nikogo.Wraz z matką próbowali już
mnie straszyć,że na rozprawie o ustalenie praw rodzicielskich użyją tego argumentu pod nazwą "złe prowadzenie się".Widzisz jak łatwo można manipulować
życiem drugiej osoby?
Chciałam,już nie bałam się ryzyka rozpoczęcia nowego
życia...z Tobą.Jednak w obecnej sytuacji muszę być bardzo ostrożna.
Teraz,mam nadzieję,zrozumiesz,wybaczysz,że wybrałam mojego synka a nie "nas".Oszczędziło to nam obojgu
mnóstwa problemów.Zwłaszcza Tobie.Po co Ci one?
Masz przecież warunki na normalne życie.Nie chcę i nie mam prawa odbierać Ci tej szansy..."
***********
Nigdy tego nie przeczytasz...
...kocham...
Dodaj komentarz