Dziękuję...
Już wiele razy mnie korciło.Starałam się jednak trzymać zasady- nie komentować komentarzy.
Sama nie wiem skąd ten pomysł.Tak po prostu...Ale od czego są zasady?
Skłamałabym twierdzeniem,że nie obchodzi mnie opinia innych na temat moich przeżyć, rozterek.Cieszy mnie każdy komentarz,każda jedna cyferka więcej w nawiasie. Chyba my wszyscy blogowicze czekamy na jakiś odzew od tego „kogoś” anonimowego...Gdyby tak nie było to i my nie zaistnielibyśmy tutaj...
Przyznaję,nie spodziewałam się tylu ciepłych słów.Ba! Okazuje się nawet,że mam stałych „czytelników”.Niektórych już od pierwszej notki.Sama,jak już wspomniałam wcześniej, codziennie zaglądam do (nie)swoich innych światów.Przyczyną nie jest,rzecz jasna, ciekawość.Trudno znależć nazwę dla tego czegoś,co sprawia,że obchodzi mnie los tych kilku osób w specyficzny sposób.Każda z nich to inny klimat,czasem mniej,czasem bardziej trudna do „rozkodowania” osobowość.Najprościej tłumacząc obchodzą mnie Ci ludzie i to jak sobie radzą z własnym życiem.Z każdym jego dniem,każdą niepewnością,małym czy dużym problemem.Zaryzykuję stwierdzeniem,że są mi bliscy w pewien sposób.Wielokrotnie miałam nieodpartą chęć rozmowy z tymi ludżmi,ale...czy oni by tego chcieli? Przecież to byłoby przekroczenie czerwonej linii...Nie każdy ma na to ochotę...
Z pewnością nieprędko zdobędę się na kolejną notkę w tym temacie...
...Dziękuję za wszystkie komentarze...za Waszą obecność...za Wasze blogi...
„...Dziękuję za to,że jesteś...kimkolwiek jesteś...proszę powiedz „zostaję”...”
(coś w stylu) P.S. Chciałabym dodać kilka blogów do rankingu,bo naprawdę na to zasługują.Problem jednak w tym,że jestem tak zielona w te klocki,że nawet nie potrafię podać ich adresów.Szokująca tępota prawda? Zresztą,czego można spodziewać się po blondynce J
Dodaj komentarz