Deszcz...
Deszcz...spokojny...jednostajny...
...kap...kap...kap...kap...
I cisza.Przerywana powiewem wiatru,miarowym oddechem śpiącego niemowlęcia.Tylko ja,moje maleństwo,deszcz i moja cisza.Mój maleńki świat,moja noc,moje myśli...moja tęsknota...
Do niej nie można się przyzwyczaić,nie da się jej polubić.Z nią można tylko żyć w zgodzie.A i tak na niewiele się to zdaje.Zawsze sprawia ból,zawsze drąży rany krwawiące samotnością.
...kap...kap...kap...kap...
Telefon milczy.Może nie słyszałam kiedy był w torebce? Sprawdzę...Nic.Zero.Już tyle dni.Tyle cholernych długich dni.Sms.Tak! Wyślę smsa.To teraz takie modne.Ot,tak po prostu zapytam co słychać.Boję się.Jeszcze chwilka...moment,może zapalę sobie.Tak dla odwagi.Właściwie czego się boję?
Drżą mi palce.Z pewnością nie śpi.Pracuje,jak każdej nocy...
A deszcz nieprzerwanie wypełnia swoje przeznaczenie...
...kap...kap...kap...kap...
Dodaj komentarz